Autor |
Wiadomość |
Karolina29277 |
Wysłany: 10:54 Pią, 22 Lut 2013 Temat postu: |
|
aaaaaaaaaaaa |
|
|
Janis |
Wysłany: 23:05 Nie, 20 Sty 2008 Temat postu: |
|
Trochę więcej wiary w siebie. Nie daj sobie wmówić, że coś spieprzysz. Mnie też zawsze mówili, że sobie bez rodzinki mojej kochanej nie poradzę i co? Gul im skoczył. |
|
|
Antychryst |
Wysłany: 20:35 Śro, 16 Sty 2008 Temat postu: |
|
Wiem, ale ja zawsze muszę coś spieprzyć, nawet opłacanie rachunków... I tego też się boję |
|
|
Janis |
Wysłany: 23:45 Pon, 14 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ja sobie radzę tak, że idę na pocztę ze wszystkimi rachunkami i hurtowo je opłacam. Zawsze około pół godziny przed zamknięciem, kiedy nie ma ruchu. Radzisz sobie w sklepie, to i z rachunkami sobie poradzisz. Różnica jest taka, że płacenie rachunków jest mniej przyjemne. |
|
|
Antychryst |
Wysłany: 22:43 Pon, 14 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ale jak ja sobie poradzę np. z opłacaniem rachunków przy mojej pieprzonej fobii? I lękami, które mnie dopadają, gdy jestem sam? |
|
|
Janis |
Wysłany: 23:42 Śro, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
Na początku wcale nie trzeba kupować mieszkania, co więcej – mało, kogo na "starcie" na to stać, ale przecież zawsze można wynająć. Ja zawsze lubiłam samotność, więc gdybym miała mieszkać z rodzicami, to już bym się raczej wyprowadziła, bo i kłótnie by na pewno były między nami.
Nie można chcieć zmian, chcieć by rodzina przestała wpieprzać się z butami w Twoje życie a jednocześnie nie robić nic by się od nich "oderwać". Przeszkadza Ci ich podejście do Ciebie i ja to doskonale rozumiem i znam również z własnego życia i doświadczenia, ale znam też pewno powiedzenie, które mówi, że „nie przesadza się starego drzewa". Musisz wiedzieć, że podejścia rodziców do siebie nie zmienisz, więc jeśli nie chcesz dalej być traktowany tak, jak jesteś, to musisz to przerwać przeprowadzką. Jeśli ktoś chce Ci mówić, co masz robić lub w jakikolwiek sposób chce Ci narzucić swoje zdanie i w związku z tym się kłócicie, to nie ma rady. Aby być kochającą się rodziną nie możecie być pod jednym dachem. Wierz mi, ja coś o tym wiem a najtrudniejszy jest zawsze pierwszy krok. |
|
|
Antychryst |
Wysłany: 23:21 Śro, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
Boję się mieszkać sam, mam lęki, gdy nikogo nie ma w domu... Zresztą nie stać mnie na mieszkanie |
|
|
Janis |
Wysłany: 20:36 Śro, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
Wiecie, co? Doszłam do wniosku, że to na ogół w rodzinie kobiety (babcie, matki) bywają jej apodyktyczną, nie znoszącą słów sprzeciwu i czepiającą się częścią. Nierzadko matki są pod wpływem własnych matek, czyli babć i robią to, co te im zalecą. Zresztą nie tylko matki, bo zdarza się, że i ojciec (i przy okazji mąż) nie odczepi się od mamusinej spódnicy i robi to, co mu jego mamusia każe przez całe życie.
Ale wszystko trzeba przeżyć (albo szukać sobie osobnego mieszkania)... |
|
|
prawdziwy 666 |
Wysłany: 19:45 Śro, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
zawsze możesz polusować pszewoby hamulcowe w gracie matki (leśli jakiś ma) |
|
|
Antychryst |
Wysłany: 19:18 Śro, 09 Sty 2008 Temat postu: |
|
Powinni karać więzieniem za zmuszanie dzieci do uczestniczenia w jakichś durnych obrządkach religijnych To może zryć psychikę wielu ludziom, ech, co za pojebany świat, czy raczej ludzie, którzy wierzą w jakichś głupich bożków i każą robić to samo innym...
Tygrysku, jak napisała Janis, olewaj starych, wkurwisz ich tym niesamowicie i sprawisz, że dadzą sobie spokój, bo dotrze do nich, że ich zachowanie nic nie daje Ja niestety miałem w domu podobnie, moja walnięta babka zawsze przyczepiała się do dosłownie wszystkiego, co zrobiłem/powiedziałem, a matka zamiast mnie bronić stawała po jej stronie Tak było odkąd pamiętam (i nadal tak jest), to nie podziałało dobrze na moją psychikę, ale kto by się tym przejmował... Uch, jak ja nienawidzę mojej kurwy, oj, tj. "babci" i suki, czyli tzw. "matki". Zatłukłbym obie, ale nie chcę przesiedzieć w kiciu reszty życia przez te nic niewarte szmaty Poczekam aż same zdechną, oby to nastąpiło jak najszybciej |
|
|
Janis |
Wysłany: 18:39 Wto, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Znam doskonale taki typ rodziców – apodyktyczny. Moja matka też tak miała. Czasami miałam wrażenie, że czepia się różnych mało istotnych rzeczy byleby tylko się czepić i wrzasnąć. Tacy rodzice ignorowani tracą siłę rażenia. Nie wolno im absolutnie pokazać, że to robi na Tobie wrażenie. |
|
|
Księżniczka Ciemności |
Wysłany: 16:48 Wto, 08 Sty 2008 Temat postu: |
|
Historii się uczyłam x) Ale Krzyżacy to taki bardzo historyczny temat XD
Ale się wkońcu nie pouczyłam.
Fragment z pamiętnika:
"Próbowałam się uczyć, ale mama mnie rozpraszała. Kupiłam sobie bułkę i serek Tartare, poszłam na samotny wieczorny spacer, pobyć sama ze sobą. Krótki, bo tylko godzinny. Byłam nim troszkę nienasycona, ale i tak czułam się błogo. Tylko ja, moje myśli, wilgotna, deszczowa noc i droga przede mną. Poczułam dawno zapomniany zapach, jakby z dzieciństwa. Zapach wilgotnej ziemi i kory. Piękny. Chciałabym zatrzymać go na zawsze, niczym Grenouille z „Pachnidła” ;> W związku z tym, iż w moim domu nikt mnie o wiarę nie pyta (ojciec uważa, że do 18-stki mam wyznawać jego wiarę i nie mam nic do gadania), udałam się do Kościoła (zawsze pytają, co było na kazaniu). Usiadłam sobie z boku, w cieniu konfesjonału i pogrążyłam się we własnych myślach. Msza się skończyła, ja nie ruszam się z miejsca, czekając aż wszyscy wyjdą. Przesiadłam się do ławki i zaczęłam dumać w ciszy... W domu oczywiście padło pytanie „Co tam w Kościółku?”. Odpowiedziałam, że adoracja, ale matka zaczęła zadawać mnóstwo szczegółowych pytań, na które nie znałam odpowiedzi, bo się nie przysłuchiwałam Mszy. Powiedziałam jej to, a ta swoje. Zdenerwowałam się, powiedziałam, że nie obchodzi mnie to, a ona odparła „To po co chodzisz do Kościoła?” - „Bo mi każecie”. Czyż nie powiedziałam prawdy? Jak kłamię to są wściekli, jak mówię prawdę też są wściekli. Chcieliby, żebym mówiła to, co oni chcą usłyszeć? Ojciec się na mnie wydarł, że pyskuję, że on na moim miejscu dostałby w pysk, itp. Popłakałam się. Matka jeszcze na siłę zaczęła mi wmawiać, że nie byłam w Kościele. Miałam dość. Poszłam wziąć kąpiel. Woda szumiała, a ja ryczałam. Całą godzinę. To nie fair. "
Eh Kłócić się o taką pierdołę...
"Dzisiejszego ranka, ojciec podwożąc mnie do szkoły, jeszcze nawijał, że nie powinnam pyskować, że powinnam odpowiadać na mamy pytania i .... że przeze mnie nie ma w domu normalnej, rodzinnej atmosfery. Znowu mi łzy poleciały. Nie miałam ochoty na nic, a już najbardziej na pójście do szkoły. Ehhh..."
Grrr.
I nie byłam wczoraj w szkole.
Ale dziś już byłam |
|
|
Janis |
Wysłany: 22:20 Pon, 07 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ten tylko o jednym... |
|
|
Antychryst |
Wysłany: 21:22 Pon, 07 Sty 2008 Temat postu: |
|
Tygrysku, oczywiście uczysz się nowych technik czytania Krzyżaków, prawda? |
|
|
Janis |
Wysłany: 22:00 Nie, 06 Sty 2008 Temat postu: |
|
Ale czego się uczysz? Bo podobno najlepszą szkołę, to daje życie. |
|
|
Księżniczka Ciemności |
Wysłany: 16:48 Nie, 06 Sty 2008 Temat postu: Uczę się. |
|
Jak w temacie |
|
|